Rozdział 5
Czułam przyjemne ciepło, które okalało moje ciało. Odwróciłam się i przybliżyłam do źródła żaru. Okazało się nim coś miękkiego. Jeszcze bardzie wtuliłam się w rzec, która dawała mi tyle przyjemności. Lecz mój raj skończył się...
-Aż tak się stęskniłaś za mną, że się do mnie przytulasz?
Moje oczy powiększyły się dwukrotnie, gdy usłyszałam znany mi głos. Moją głowę uniosłam ku górze, by zobaczyć twarz właściciela głosu.Okazał się nim Natsu. Szybko wyskoczyłam z łóżka, aby po chwi
li znów wrócić do punktu wyjścia. Było cholernie zimno, a Natsu był jedynym rozwiązaniem, jeśli nie chciałabym zamarznąć.
-Oj, aż tak bardzo się stęskniłaś że-
-Zamknij się ogniodupny pedale.-wysyczałam- Jest zimno do cholery, a ty jesteś jak piec!
-Dobra...
Leżeliśmy tak godzinę, za nim znów nabrałam ciepłych kolorów.
-Cieplej?
-Tak.
Moja twarz przyozdobiła się czerwonymi rumieńcami, choć dla mnie to rzadkość.
-Idę się ubrać, a ty tu poczekaj dobrze ?
-Ok-odpowiedział obojętnie
Na śmierć zapomniałam, że dziś jest pierwszy dzień jesieni. Podreptałam do szafy w celu odnalezienia ubrań na jesień. Dziś miałam na sobie czarną bluzkę z białymi napisami, jeansowe spodenki, rajstopy, skórzaną kurtkę i buty na obcasie.
Akurat kombinacja na jesień. Weszłam znów do mojej sypialni w której był Natsu. Nie miał koszulki, która zasłaniała brzuch, teraz miał odsłonięty tors.Nie mogłam zrozumieć, jak można być tak przystojnym, idealne rysy twarzy, umięśniona klata. Pożerałam go wzrokiem. Spojrzał na mnie i wtedy się obudziłam.
-Nie jest ci zimno?
-Nie, a dlaczego pytasz?
-Po nic...
-Idziemy do gildii, widzę, że jesteś już ubrana.
-Tylko załóż koszulke.
Poszliśmy spacerkiem, nie spieszyliśmy się, bo po co?
-Hej, właściwie ile masz lat, Natsu?
- Osiemnaście, a ty?
-Szesnaście, czyli jesteś o dwa lata starszy.
-Niepełnoletnia, ha ha ha, mów do mnie panie Natsu.
-Ty ogniodupny pedale, wychodzi, że jesteś tak jakby pedofilem, hahaha!!
-Pedofilem, tak?????
-Tak...
-To zobaczymy teraz czy jesteś wysportowana...
-Co???
Zaczął mnie gonić, a więc ja zaczęłam uciekać. Tuż przed gildią mnie złapał i przyciągnął do siebie. To było nie fair, bo ja musiałam biegać na szpilkach. Gdy się uspokoiliśmy, weszliśmy do naszego ''domu''.
Przywitaliśmy się. Ja poszłam po misje, a Natsu do baru. Już wychodziłam, gdy Natsu mnie zatrzymał.
-Uważaj na siebie.
-Tak, tak, będę uważała, mamo.
-Leć, bo sknocisz zadanie łamago!
-Ogniodupny pedał!!!!
Natsu coś za mną krzyczał, chyba wyzwiska, ale ja już ich nie słyszałam.
(Levy)
-Daj mi tą mapę, zardzewiała puszko!!!! Nic nie widzę!!!
-Bo ślepa jesteśśś!!!!!
-Chyba ty!
Kłóciliśmy się tak chyba godzinę. Jak to sie stało, że jesteśmy razem na misji hmmm..... Ten złom podstawił mi pod sam nos zlecenie i powiedział, że nie przyjmuje odmowy. Cholera by go... Wyrwałam mu z rąk skrawek papieru który miał nas doprowadzić do domu zleceniodawcy. Uważnie go przeczytałam i już wiedziałam gdzie iść.
-W prawo, ułomie.
-Ja ci dam ułoma, będziesz miała piekło, gdy wrócimy.
-Na pewno.. Gadaj zdrów, puszko. Może ci śrubka wyleci z paszczy i przestaniesz nażekać.
-Ty...
Ruszyłam przed siebie, a Gajjel za mną.
GODZINĘ PÓŹNIEJ ....
Doszliśmy... Padam z nóg! Zapukałam. Drzwi po chwili się otworzyły, a w nich stała pokojówka.
-Proszę wejdźcie, pan Hairo z swoim synem już na was czeka.
Szliśmy przez długie, szerokie, piękno ozdobione korytarze, aż doszliśmy do ogromnych wrót.
Pchnęłam drzwi które zapewne prowadziły do gabinetu zleceniodawcy.
-Dzień dobry, my w sprawie zlecenia.
-Proszę usiądźcie. Znacie szczegóły zadania ?
-Tak, mamy znaleść skarb schowany na pańskiej posesji.
-Dokładnie, mój syn będzie wam czasami pomagać. Ma na imię Hiyoshi.
-Miło poznać.
-Mi również, ja jestem Levy McGarden, a ten ze złomem na twarzy to Gajjel, ale możesz mówić na niego blaszana puszka.
-Nie przymilaj mi kochanie...
-Od kiedy kochanie?
-Od teraz.
Hiyoshi był przystojny, ale mi się zbytnio nie podobał.
-Przepraszam, a gdzie mamy spać?
-Hiyoshi was zaprowadzi do pokoju.
-Dziękujemy.
-Proszę bardzo.
Chłopak zaprowadził nas do pokoju. Był bardzo miły.
-Do zobaczenia, aniołku.
Nie zdążyłam odpowiedzieć. Weszliśmy do pomieszczenia. Załamałam się, łóżko dwuosobowe, świetnie, nooo. Kurwa,świetnie!!! Gajjel spojrzał na mnie tylko po to, aby za chwilę walnąć się beztrosko na łóżko.
Robiło się ciemno, wiec poszłam się umyć. Po przyjemnej kąpieli, wyszłam z łazienki. Podeszłam do łóżka.
-Spieprzaj na podłogę.
-To chodź tu.
Jak głupia podeszłam do niego. Złapał mnie za rękę i pociągnął mnie za sobą na łóżko, jednocześnie przykrywając nas kołdrą. Zasnęłam....
(Aoi)
Wróciłam z misji padnięta. Podreptałam na góre tylko po to by za chwile bezwładnie opaść na łóżko.
Niewiadomego powodu nie mogłam zasnąć. Po chwili usłyszałam kroki.
-Nie udawaj, że śpisz.
-Nie udaję Natsu. Próbuję.
Położył się obok mnie.
-I jak tam wrażenia z pierwszej misji.
-Nie są dobre, a ni nie są złe.
-Czyli norma.
-No.
-Śpij, bo będziesz marudzić jutro.
Nie miałam siły już odpowiedzieć. Odpłynęłam w krainę Morfeusza. Znalazłam się na polanie pełnej kwiatów. Zerwałam stokrotkę która spełniała życzenia. Pewnie zastanawiacie się jakie jest moje pragnienie.
Nienawiść, żeby nienawiść zniknęła. Ale zdaję sobie sprawę, że gdy na świecie istnieje miłość, to i będzie istnieć nienawiść.....
(Hiyoshi)
Rozdział nie za krótki nie za długi. Tak wiem, że był już rozdział 5, ale nie byłam z niego zadowolona, więc go usunełam. Ten rozdział jak widzicie dokończyłam późną nocą, więc nie mam sił już się rozpisywać.Postaram się też, żeby rozdziały wychodziły w ciągu siedmiu dni. Mam nadzieje, że jesteście zadowoleni z rozdziału wy misiaki moje kochane <3